października 30, 2023

Od Kane CD Dietricha

Rany cięte, rany siekane oraz te, które zadaję się zwierzętom, by je wypatroszyć. Tylko w tym przypadku zostało to przerwane w połowie. Niedokończone dzieło. Drugie ciało było w dużo paskudniejszym stanie. Ach jak mnie to uradowało, tyle próbek. Tuż przy odciętej kończynie dolnej znajdował się fragment szkła, jakby był połączony z linką, a może i sznurem. Powoli zapewniałam walizkę pełną rozmaitych próbek. To z ubrań, wnętrza ciał, jak i zewnętrza. Fascynujące jest to, że znalazłam coś dziwnego. Był to element niepasujący do niczego, a dokładnie coś, co należało do pewnego tajemniczego łowcy. Najpewniej nie ja jedyna poluje na swoje ofiary nocą, by móc się pożywić i zabawić ich ciałami.

Od Kaia CD Teosi

 Kobieta nieco go zaintrygowała, nie spodziewał się, że po takiej sytuacji będzie się zachowywać w taki sposób. Jej ton głosu wskazywał, iż raczej nie była przerażona sytuacją, która właśnie miała miejsce. A kiedy wprost mu powiedziała o tamtym mężczyźnie, poczuł się z lekka skonfundowany. Jednak postanowił nie odpowiadać na jej pytanie, gdzie ich przeniósł. Wolał nie przyciągać innych do tejże rozmowy. Warto zauważyć, że Kai raczej nie dzieli się swoimi umiejętnościami, zachowuje je dla siebie. W końcu musi zaskoczyć wroga, prawda? Dlatego też milczał, a jedynie ciężko westchnął, gdy postawiony został przed nim drink. Nie wypadało odmawiać damie, nieprawdaż? Słuchał ją z uwagą, a jednocześnie wciąż obserwował otoczenie, w którym obecnie przebywał. Wydawało się, iż wiele osób stąd było studentami, a może niektórzy tak dobrze się ukrywali, że nimi są? Nie miał pojęcia, a też nie chciał sobie tym zawracać głowy. Jego towarzyszka była bardzo rozgadana i ciekawska. Mogło się zdawać, że mówiła to, co ślina jej przyniesie na język.

października 29, 2023

Od Chelsei CD William'a

 Tego dnia wiele się działo. Chelsea była przemęczona ciągłymi androidami, a pomysł Eveline z początku jej się nie spodobał. Zdecydowanie była na nie, ale ostatecznie i tak była zaintrygowana tym, co mówiła. Miało to sens, pytanie brzmi, czy faktycznie było to warte tyle zachodu. Nie dowiedzą się, dopóki nie spróbują, prawda? Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem, który był przygotowany. William wrócił z Dylanem i zdobyczą, ale ten pierwszy był potężnie zirytowany. Chelsea nie do końca rozumiała, dlaczego… choć jej brat wszystko wyjaśnił, to wciąż miała wielki znak zapytania nad głową, bo nie rozumiała. Odcięło mu rękę a on jakby nigdy nic… naprawiał ją? Nie wiedziała, że tak się da… w końcu to niemożliwe, prawda? Chyba że… mechaniczna ręka. To była odpowiedź. Chciała porozmawiać z mężczyzną i zadać mu tyle pytań, bo spędzili ze sobą już trochę czasu, a nie zauważyła takiego detalu. Było to dla niej zaskakujące i intrygujące, była ciekawa tego mechanizmu. Eveline skutecznie to utrudniała, tłumacząc, że lepiej teraz mężczyzny nie drażnić. Nie podobało jej się to, ale ostatecznie odpuściła temat. Blondynka powiedziała, żeby tematu nie poruszać, gdyż William nie lubi o tym rozmawiać, a w dodatku i tak nic nie zdradzi.

Od William’a CD Chelsei

Gdy dwójka znajomych wróciła wraz z psami do domu, Chelsea od razu rzuciła rozwalone szpilki na ziemię i zajęła się odpinaniem psów, jednocześnie sprawdzając, czy są całe i zdrowe. Radosne bieganie czworonogów po mieszkaniu wskazywało, że raczej jest z nimi dobrze. W międzyczasie William nasłuchiwał otoczenia, jakby coś przeczuwał. Zmarszczył brwi, spojrzał w kierunku drzwi, po czym szybko je otworzył, zaś za nimi zastał istotę, która najwidoczniej musiała ich śledzić. Chwycił ją szybko za odzienie na torsie, zaś drugą dłonią przywołał nóż i szybkim ruchem poderżnął jej gardło. Tak, to było to samo, co jeszcze chwilę temu ich zaatakowało.

października 28, 2023

Od Dietricha CD Kane

Był to dzień, w którym miałem wolne od służby. Postanowiłem przejść się na mały spacer, który miał pomóc mi w nabraniu powietrza. Zamieniłem się w swoją cienistą postać. W ten sposób mogłem przemknąć po cichu, niezauważalnie w każde miejsce. Zatrzymałem się na dachu jednego z budynków mieszkalnych i obserwowałem ulice. Nie było tam nic, co mogłoby przykuć moją uwagę. Parę podchmielonych dzieciaków przechadzało się po chodniku. Jeden z nich zaczął się zataczać dość mocno, przez co dwóch musiało go prowadzić. Jedynie dziewczyna, najpewniej trzeźwa, krzyczała coś do zataczającego się chłopaka i agresywnie wymachiwała rękami. Prychnąłem pod nosem i usiadłem wygodnie na brzegu dachówki. Tamta noc wydawała się być niesamowicie spokojna, bowiem jedynie dwa samochody przejechały na przeciwko mnie. Zza rogu jednego budynku wyłoniła się dosyć niska kobieta, na oko około dwudziestki. Jasnowłosa zaskoczyła mnie swoją figurą na tyle, że oblizałem usta. W próbie podrywu lub nieudanego flirtu uprzedził mnie obleśny facet. Jego usta były już pokryte śliną, dłonie brudne, jakby w błocie, a ubrania porwane.

października 27, 2023

Od Asmodeus'a do Teosi

 Leżałem w kałuży krwi. Swojej krwi. Miałem poważne rany brzucha, pleców i ramienia. Przede mną ktoś stał, lecz za nim oślepiało mnie białe światło, przez co postać była niewyraźna. Wyciągałem do postaci rękę. Ona tylko odparła.
- Przykro mi Rex.
Po czym straciłem przytomność. Obudziłem się po kilkunastu dniach w wiosce. Nie byle jakiej, lecz w Fonpo. Pierwsze co zobaczyłem to metalowy dach. Po próbie wstania odczułem mocny ból w podbrzuszu. Zacisnąłem zęby i mimo to wstałem. Odkryłem się kocem, którym byłem przykryty i zacząłem chodzić po pomieszczeniu. Znajdowała się tu mała lecznica, plus miejsce zielarskie, do tworzenia maści i lekarstw. Nie tylko to znalazłem, było tam wiele różnych masek i ksiąg, których używają tylko szamani.

października 26, 2023

Od Lorelei do Asmodeusa

 Nastała jesień, a co za tym idzie, dnie stawały się ku mojemu niezadowoleniu coraz chłodniejsze. Naprawdę nie lubiłam podróżować zimą i jesienią. Grube, ciepłe ciuchy zajmowały w walizkach sporo miejsca. Nadal jednak musiałam wymienić swoją podróżną szafę i zostawić w kawalerce w Halizar wszystkie letnie ubrania. W trakcie podróży już myślałam nad następnym miejscem, które odwiedzę. Zastanawiałam się nad objechaniem Hypavalii, wciąż były tam miejsca, do których nie zawitałam. Losując na chybił trafił, mój palec wylądował na jakiejś krańcowej wiosce rybackiej, Fonpo. Nazwa ciekawa, sama miejscowość do bogatszych nie należała i raczej takich unikałam, ale ten jeden raz mogłam zrobić wyjątek. Okolica wyglądała na ciekawą, zaczęłam poważnie rozważać wzięcie ze sobą jakiegoś sprzętu i tym razem nieco pozwiedzać i pospacerować. Pogoda zapowiadała się dobrze, mimo paru dni kiedy miało padać i mocno wiać. Nie zniechęciło mnie to, mogłam przez ten czas posiedzieć w cieplutkim pokoju z herbatą w dłoniach. 

października 22, 2023

Od Chelsei CD William'a

  Dylan poinformował swoją siostrę o zaistniałej sytuacji, no i oczywiście – nie była z tego powodu zadowolona. Nie sądziła, że coś takiego może im się przydarzyć. Mieszkają w takim miejscu, aby mieć święty spokój, ale nawet tutaj tego nie są w stanie zaznać. Jednak nic nie powiedziała, najważniejsze, że szczeniakowi nic nie jest. Zdecydowanie muszą zainwestować w nowe smycze i obroże. Nie chciała im montować chipów, ale nie miała wyjścia. Jest zmuszona na wypadek kolejnej nieciekawej sytuacji. Miała przygotowaną aplikację, lecz nie może sama wszczepić podopiecznym chipa. Wolała nie ryzykować, mogła jeszcze niepotrzebną krzywdę im zrobić. Dzisiaj tego nie zrobi, ale zapewne na dniach przejdzie się do jednego z zaufanych weterynarzy, aby wszystko pokwitował i złożył do schroniska. Oczywiście, Chelsea nie mogła powiedzieć o zaistniałej sytuacji. Musiała ją zachować dla siebie, tak samo Dylan i William. Zapewne sami nie będą o tym mówić na lewo i prawo, więc była w miarę spokojna.

Od William'a CD Chelsei

Gdy William słuchał słów bruneta, spokojnie rozglądał się za jego plecami, nie skupiając wzroku na mężczyźnie, a raczej na tym, co może być za nim. Tak naprawdę szczeniak mógł być już wszędzie, gdyż poniósł go fakt, że nie jest na smyczy. W momencie, gdy Dylan wręczył smycz swojemu towarzyszowi, ten oczywiście zgodził się pomóc.
— Nie będzie to łatwe, ale zrobię co w mojej mocy. — powiedział, zerkając na Dylana, który mocno trzymał smycze niedoszłych uciekinierów.

Od Chelsei CD William'a

 Oglądanie filmów czy seriali, to nie było coś, co Chelsea kochała ponad wszystko. Lubiła sobie co jakiś czas pozwolić na wyluzowanie się podczas jakiegoś seansu. Ostatnio nie za bardzo miała ku temu okazję. Na głowie miała tak dużo spraw, że zapomniała, czym jest spokój i relaks. Potrzebowała tego bardziej niż mogła się spodziewać. Jednak nie zamierzała narzekać. Może to pomoże im w wymyśleniu, jak pozbyć się problemu, który wciąż może na nich czyhać. W końcu nie mogą pozwolić tamtemu oprawcy bądź oprawcom działać w sposób, jaki im się żywnie podoba. Wydawało jej się, że ta sprawa miała drugie dno, którego nie byli w stanie na ten moment dostrzec. Było to mocno uciążliwe, gdyż kobieta potrzebowała mieć wszystko na tacy, a najlepiej na już. Niestety, ale teraz nie za bardzo miała jakiekolwiek chęci, żeby ponownie wykorzystać swojego nowego towarzysza. Sam postawił granicę, co niezbyt jej się podobało. Chciała go wykorzystać do swoich planów, a on jasno powiedział, że nie będzie jej usługiwać. Drażniło ją to, ale na razie postanowiła się chwilowo wycofać z tego, traktując go w sposób „normalny”, czyli jakby był jej znajomym. Chociaż ich też wykorzystuje, nieważne, chodzi po prostu o to, że postara się nie robić z niego psa na posyłki, przynajmniej na razie.

października 21, 2023

Od Nicolasa CD Sashy

Proponując jakieś wyjście nie spodziewał się, że będzie musiał tyle czekać na jakąkolwiek odpowiedź. A przecież wypadałoby w sumie odpowiedzieć od razu aby miał przypadkiem trochę czasu żeby się przygotować i może nawet coś znaleźć. W końcu nie była to taka zwykła okazja, można nawet ją określić jako jedyną w swoim rodzaju, dziejąca się po raz pierwszy i miejmy nadzieję, że nie ostatni. Swoją drogą, kiedy już Sasha raczył odpowiedzieć i zgodzić się na jego propozycje, Nicolasowi się jakoś o wiele humor poprawił, mimo, że od rana był na całkiem dobrym poziomie. Może ta cała sytuacja wpływała na niego bardziej niż mógłby się spodziewać, bo od momentu otrzymania wiadomości do wyjścia uśmiechał się do siebie jak głupi, praktycznie siebie nie poznając. No cóż, chociaż nigdy nie był w takiej relacji z nikim to nie mógł w żadnym stopniu ocenić jak jego mózg będzie reagować na takie rzeczy.

października 18, 2023

Od William'a CD Chelsei

Po powrocie do domu William dużo odpoczywał, w międzyczasie próbował, znaleźć jakiekolwiek informacje na temat zleceniodawcy, lecz wszystko było tak zatajone, że sieć świeciła pustkami. Nawet sam Loney miał z tym problemy, choć to on przyjmował zlecenia od pośredników. A gdyby tak wyłapać tych pośredników? Brzmi dobrze, ale czy jest bezpieczne? Niekoniecznie.
Minęło kilka dni od akcji w posiadłości Vilanova, sytuacji, która zmęczyła całą czwórkę znajomych. Ten wolny czas pozwolił brunetowi wypocząć do takiego stopnia, że postanowił odwiedzić Chelsea. Nie stęsknił się za nią, a bardziej chciał wymienić się informacjami, które być może ona posiada. Na miejscu został poczęstowany obiadem, który zjadł z przyjemnością, gdyż bardzo mu smakowało. Można stwierdzić, że dawno nie jadł domowego posiłku. Podziękował i pochwalił umiejętności czarnowłosej, która w odpowiedzi delikatnie uniosła kąciki ust. W międzyczasie na kolana bruneta wskoczyła biała kotka, która wlepiła w niego swoje kocie spojrzenie. Spojrzał na nią i ciepło się uśmiechnął, gładząc jej delikatną sierść.

października 16, 2023

Od Sashy CD Nicolasa

Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że nic się nie zmieniło, ale dla Sashy zmieniło się tak dużo, że aż nie da się tego opisać. Przede wszystkim czuł się o wiele lepiej w obecności Nicolasa i nie zachowywał się dziwnie, gdy ten się znalazł zdecydowanie za blisko niego. Od tamtego czasu było zupełnie inaczej. Bardzo go to cieszyło i chyba stał się największym fanem przytulasków, o co w życiu by siebie samego nie podejrzewał. Ogólnie wychodziło na to, że w życiu czasem warto zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę. Może i nie określili w jakiś specjalny sposób swojej relacji, ale to też żadnemu z nich na chwilę obecną nie było zupełnie potrzebne.

października 15, 2023

Od Nicolasa CD Sashy

W pierwszych momentach kierowały Nicolasem tylko i wyłącznie instynkt i pewne pierwotne potrzeby. A przynajmniej do momentu kiedy jego mózg nie połączył faktów i nie zaakceptował tego co się dzieje jako rzeczywistości w czasie teraźniejszym. O ile był świadomy tego jaki wpływ może mieć jego obecność na Sashę to nie spodziewał się, że będzie osobą, która odważy się na coś takiego i się przełamie. Chociaż powitał to jak najbardziej pozytywnie, to przez to na początku nie był nawet pewien czy jakoś sobie sam nie uroił tej sytuacji.
Jednak po jakimś czasie odzyskał pełną świadomość nas swoimi czynami i włożył praktycznie całe swoje serce w obecną czynność. I bardzo było mu żal, że Sasha zaczął się od niego odsuwać, na co zareagował trochę rozżalonym mruknięciem.

października 14, 2023

Od Teosi CD Kaia

 Wieczorek poetycki był ciekawy. Jedne wiersze zalatywały oczywistą tandetą, napuszonymi frazesami, które jednocześnie były wyssane z palca, wyciągnięte z tyłka, jak i mimo wszystko płynęły prosto z serca. Teosia całkowicie rozumiała potrzebę wewnętrznego uzewnętrzniania, pokazywania swojej duszy niby centralnego organu, prosto na dłoni, żeby reszta świata mogła utożsamiać się z cudzymi przemyśleniami. Coś jednocześnie piekielnie absurdalnego, niespodziewanego, a mimo wszystko zawierającego się w zakresie ludzkiej, nudnej, bytności, w której wiele działań sprowadzało się do bylejakości.

października 13, 2023

Od Chelsei CD William'a

Powrót do rutyny to było coś, czego Chelsea potrzebowała. Chociaż w tamtym miejscu czuła się dobrze, a jednocześnie udało jej się wyciszyć, to mimo wszystko brakowało tam podopiecznych. Delikatnie się uśmiechnęła, gdy weszła do mieszkania, a zwierzaki niemalże ją otoczyły z każdej strony. Przytuliła każdego, jakby nie widziała ich dobre pół roku, a to było zaledwie kilka dni. Cała sytuacja się uspokoiła, nie była już na ciągłym celowniku, więc jej życie nie było w wiecznym niebezpieczeństwie. Na ten moment. Jednak doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że będzie trzeba odnaleźć tamtego zleceniodawcę. Nie może zostawić sprawy nierozwiązanej, szczególnie, że doszło do porwania i uszczerbku na zdrowiu Dylana. Teraz jednak był czas na chwilowy odpoczynek… chociaż nie. Kobieta miała masę zleceń do zrealizowania. Przełożyła to na kolejny dzień, żeby dzisiaj spędzić czas ze zwierzakami. Nie widziała ich tak długo, stęskniła się, tak? Kisa, jej adoptowana kotka, wskoczyła swojej właścicielce na ręce, cicho mrucząc, gdy ocierała się o jej policzek. Rozczuliło to kobietę, ponieważ kicia rzadko kiedy okazywała swoją miłość. Nie przeszkadzało jej to, w końcu były do siebie podobne. 

Od William'a CD Chelsei

 Ciemność, która otaczała ciemnowłosego, była bardzo przytłaczająca, lecz jego ludzka dusza nie miała siły na przejęcie kontroli nad Bahamutem. W pewnym momencie poczuł silny ból swojego ciała, lecz nie zdążył się ocknąć, żeby spojrzeć oczami bestii co było tego przyczyną. Zapadła jeszcze głębsza ciemność, a zarazem poczuł dziwną ulgę, następnie spokój oraz opanowanie. Momentami widział tragiczne sceny sprzed kilku lat, które, choć miały miejsce kiedyś, nadal powodowały ból oraz nocne koszmary.
Gdy mężczyzna uniósł ociężałe powieki, zobaczył nieznane mu pomieszczenie oraz wyczuł obce zapachy, choć jeszcze przed chwilą był w domu Chelsea.. Głęboko odetchnął i spokojnym ruchem ręki poprawił swoje włosy, które nieprzyjemnie łaskotały go w czoło, następnie dłonią zjechał na twarz, aby zatrzymać ją na torsie. Czuł się dobrze, można stwierdzić, że nawet wyspany, lecz gdy usłyszał o całej akcji z Bahamutem, trochę się przeraził. Uważnie słuchał poleceń białowłosego, który tłumaczył mu co robić w sytuacji utraty kontroli, jakby właśnie za chwilę miało do tego dojść. Oczywiście to się nie wydarzyło, a zaraz po tym dostał solidny opieprz od Eveline, którą uratował Idris. Ciepły posiłek oraz herbata szybko postawiły bruneta na nogi, dzięki czemu mógł zwiedzić zielone okolicy tej krainy. Gdy dostrzegł Chelsea, od razu za nią podążył, w międzyczasie wymieniając się zdaniami.

października 12, 2023

Od Sashy CD Nicolasa

 Co za idiota — tylko takie słowa były dla Sashy najtrafniejsze, jeśli chodzi o opisanie burzliwej sytuacji z rana. Pomimo tego, że wewnętrznie bardzo nim to wszystko wzburzyło, to i tak finalnie był w stanie zgnieść to w zarodku, jednocześnie udając, że nic się nie stało. Choć tak naprawdę stało się wręcz za dużo i męczyło go to przez cały dzień.
- Uczucia są takie do dupy. - wymsknęło mu się w końcu, podczas nonszalanckiego wpatrywania się w monitor i kręcenia się na boki na krześle obrotowym.
- Mówiłeś coś? - słysząc jednego ze współpracowników, od razu się zatrzymał i obrócił w jego stronę. Kolejny nic nieznaczący i upierdliwy kij od szczotki, z którym przyszło mu dzisiaj rozmawiać.
- Ja? - spytał z wyższością, jednocześnie nakręcając z nudów kosmyk włosów na swój palec wskazujący. - Na pewno nic do ciebie. - oznajmił, odwracając się z powrotem przed monitor. - Potrzebuje kawy. - mruknął sam do siebie i z westchnieniem oraz niemałym trudem przez ból pleców, wstał z krzesła, mając zamiar opuścić biuro.
- A z twoimi plecami, co? - usłyszał ponownie ten sam głos. Od razu przewrócił oczami z niezadowoloną miną — nic tak bardzo go nie wkurzało, jak ludzie dookoła. Szczególnie ci wybitnie ciekawscy. Nicolas był fenomenem na skale całego świata, jeśli o to chodzi.
- Może po prostu się starzeje. - zasugerował ironicznie, wychodząc już z biura. - Pomyśl może czasem. - dodał przed wyjściem na korytarz.

Od Chelsei CD William'a

 Wszystko zwolniło, gdy zobaczyła potwora niszczącego poszczególne budynki. Co w tamtym momencie czuła? Sama do końca nie wiedziała, jednak nie potrafiła nic zrobić. Coś jej podpowiadało, że to się nie uda. Dlatego nie chciała współpracować. Jej moce mają swoje ograniczenia, a jeśli demon, który przed nią stał, źle reagował na zadawanie bólu, to są na przegranej pozycji. Nie zawahałaby się przed zrobieniem tego, gdyby była tutaj sama, a obecnie miała dwie kule u nogi. Dziwnym trafem żyjącą bliską kobietę Williama, a także jej brata. Oboje nie byli w najlepszym stanie, dlatego wzbraniała się przed użyciem swoich mocy. Jeśli coś poszłoby nie tak, to najpewniej nie skończyłoby się to dobrze. Na całe szczęście los się do nich uśmiechnął i pojawił się rycerz na białym rumaku. Inaczej tego ująć się nie dało. Nieznajomy mężczyzna przeniósł ich w bezpieczne miejsce, jak tylko zneutralizował demona. W duchu kobieta odczuła ulgę, ale jednocześnie nie ufała nieznajomemu. Źle się czuła w miejscu, do którego ich przeniósł. Czuła się zagrożona z każdej strony, jakby groziło jej jakieś niebezpieczeństwo. Dylan był całkowicie inny od swojej siostry, można śmiało stwierdzić, że to on pchał ją do przodu w nieznanych sytuacjach. Szczególnie teraz, pokazał jej, że nic im tutaj nie grozi, że czuje się bezpiecznie.

Od William'a CD Chelsei

 Mężczyzna podążał za czarnowłosą w ciszy, skupiając się na otoczeniu. Wyostrzył swoje zmysły i nasłuchiwał jakichkolwiek niepokojących odgłosów, próbował wyczuć zapach Eveline lub Dylana, lecz oprócz piżma oraz wilgoci, nie czuł nic, co mogłoby doprowadzić ich do porwanych. Myślał cały czas o przyjaciółce, z którą kilka dni wcześniej się pokłócił, że ich ostatnie spotkanie było nerwowe, w napięciu, że nie mieli okazji na spokojnie porozmawiać o wydarzeniu między nimi. Oskarżał siebie o to wszystko, o jej porwanie, bo to przez niego ona weszła do sieci, żeby znaleźć jakiekolwiek informacje na temat Vilanova. Mógł sobie odpuścić pomaganie zabójcy, przecież nigdy tego nie robił, a szczególnie w sytuacji, gdy ów osoba szuka sobie pieska na posyłki. Gdy tylko odzyska przyjaciółkę, znika stąd i zrywa jakikolwiek kontakt z tą szurniętą wariatką.
Gdy dotarli do głównej posiadłości, od razu wyczuł zapach świeżej krwi, przez co jego tętno znacznie wzrosło, a oddech lekko przyśpieszył. Rozglądał się po pomieszczeniu, w którym się znajdowali, lecz jego spojrzenie zatrzymało się na Chelsea, która otworzyła tajne drzwi. Byli tam, obydwoje. Kobieta od razu podbiegła do brata i sprawdziła jego stan, był przytomny. Tego nie można było powiedzieć o Eveline.

października 11, 2023

Od Kaia CD Buby

 Kai nie miał najgorszej kondycji, jednak warto zauważyć, że nie był przyzwyczajony do długich podróży i to jeszcze na piechotę. Preferował wygodę. Domyślał się, że jego towarzyszka jest całkowicie od niego inna. Wydawała się zafascynowana naturą, która ich otaczał. Właściwie, nie dziwił się. Rzadko podróżował na piechotę, więc widział to wszystko zza okna pociągu lub auta, rzadziej na własne oczy. Czuł wewnętrzny spokój na łonie natury, ale jednocześnie coś nie dawało mu spokoju. Miał wrażenie, że to ich zadanie wcale nie będzie takie proste, jak może się wydawać. Wejść, pozbyć się, zabrać, wyjść. Nie, to tak nie będzie wyglądało, zdecydowanie nie. I to właśnie go zastanawiało. Jednak teraz nie chce o tym rozmyślać. Będą musieli się rozejrzeć po okolicy, zbadać teren i wtedy może uda im się wywnioskować. Teraz mieli podróż do odbycia, która wydawała się nie mieć końca. Mężczyzna był zmęczony po kilku godzinach marszu. Czuł się, jakby chodzili w kółko i wcale nie zbliżali się do celu. Było to z lekka frustrujące, ale warto zauważyć, że to on szedł wolniej od jego towarzyszki. Widział po kobiecie, że była uradowana z tej wycieczki, a raczej zwiedzania. Na pewno więcej z tego korzystała niż sam Kai. W końcu dialid opadł z sił, potrzebował chwili odsapnięcia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że dalsza podróż piechotą nie ma racji bytu w jego przypadku. Dlatego zaproponował swojej towarzyszce coś innego niż samolot lub pociąg. Jednak pierwsza opcja została odrzucona.

Od Chelsei CD William'a

     Kobieta nie miała zamiaru tak łatwo rezygnować, ale słowa mężczyzny ewidentnie na nią wpłynęły. Nie mogła pozwolić, żeby Dylanowi coś się stało. Nawet jeśli była okropną egoistką, tak swojego brata stawiała ponad wszystko. Był młodszy, o rok, ale dalej traktowała go, jak małe dziecko, które wymaga ciągłej opieki. Jest dla niej oczkiem w głowie. Dlaczego to jego porwali, a nie ją? Jest lepszą zdobyczą, to jej poszukiwali, nie jego. Dlatego tym bardziej nie rozumiała całej tej sytuacji i czuła się z tym wszystkim źle. Każdy kontakt z chłopakiem kończył się „Numer jest poza zasięgiem…”, a to tylko potęgowało jej zirytowanie. Jednak William jeszcze bardziej ją irytował, szczególnie jak minął ją bez żadnego słowa, jakby była jedynie powietrzem. Niemalże od razu za nim ruszyła, nie mając zamiaru pozwolić mu na ucieczkę. Tak, widziała w nim psa na posyłki, jak w sumie w każdym. Traktowała innych podmiotowo, co wynika z jej przeszłości. Nigdy nie wiedziała, czym jest szacunek czy wsparcie. Nie potrafi tego przejawiać, ciężko wychodzi jej bycie miłym, dlatego woli dyrygować. To wychodzi jej najlepiej, choć wybucha złością, gdy ktoś po raz kolejny odmawia jej posłuszeństwa. A nowy znajomy zdecydowanie nie pomagał, wręcz stawiał na swoim i nie zamierzał usługiwać lluxowi. Czy czuła się od niego lepsza? Owszem, ale doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że coś mężczyzna przed nią zataja w związku ze swoją mocą. Jednak teraz nie miała czasu na rozmyślanie i dopytywanie. Jej priorytetem było uratowanie Dylana. 

Od William'a CD Chelsei

Po sytuacji w Chelsea brunet zrezygnował z kontaktowania się z nią, głównie dla własnego dobra. Często odczuwał mrowienie w głowie, co przeradzało się w migrenowy ból głowy, zatok oraz krwotoki z nosa. Przyczyną tego były nerwowe sytuację, a zarazem wybuchy agresji, których mężczyzna dawno nie doświadczył, wręcz można stwierdzić, że wszelka agresja była uśpiona. Aż dotąd. William czuł, jak krew w nim buzuje, a umysł odciął jakiekolwiek przyjazne emocje. Żeby tego było mało, tego samego dnia, w którym brunet wrócił do siebie od znajomej Llux, doszło do upojnej zabawy Williama z Eveline, co przerodziło się w bliższy kontakt, czego oby dwoje chcieli uniknąć za wszelką cenę. Nie wyszło. Ta sytuacja skłóciła przyjaciół, przez co nie nawiązywali ze sobą żadnego kontaktu przez kolejne dni.
Conley często przebywał w barach lub z dala od miasta w leśnych regionach, z czego to drugie bardzo dobrze go wyciszało. Czasami wracał dopiero następnego dnia, jeśli pogoda na to pozwalała i tak też było tym razem. Brunet, idąc do swojego domu, zauważył, że drzwi od mieszkania jego przyjaciółki są otwarte, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Zmarszczył w zdziwieniu brwi i skierował się w stronę punktu zainteresowania, otworzył szerzej drzwi, przywołał swój krótki pistolet i czujnie obserwował każdy kąt domku.

października 10, 2023

Od Chelsei CD William'a

     Powrót do domu to jedna z tych czynności, którą Chelsea kochała. Zawsze czekała na nią gromada zwierzaków. Z każdym witała się po kolei. W międzyczasie obserwując, jak jej brat witał się z nowopoznanym mężczyzną. Jednak odczuwała potężny głód, a ostatnio zapomniała udać się na zakupy. Dlatego nie mogła zaproponować, że coś im ugotuje. Zdana była na jakiś dowóz, jakiegokolwiek jedzenia. Nie czekała na zgodę wszystkich, tylko postanowiła zamówić kilka pizz, dla każdego po jednej. Sama miała wilczy apetyt, co ciężko stwierdzić po jej figurze, a jadła naprawdę dużo. Jedzenie miało przyjechać za niecałe pół godziny… trochę długo, ale nie zamierzała nic mówić. William sam się rozgościł, nawet poszedł na balkon. Natomiast Chelsea przez ten czas przygotowała posiłki dla swoich podopiecznych. Musiały w końcu dostać kolację, tak?

Od Nicolasa CD Sashy

  Krótko mówiąc to ta wiadomość go nie usatysfakcjonowała. Może i odpowiedziała na jedno czy dwa pytania jakie wcześniej sobie postawił, ale ogólnie rzecz biorąc to był tak naprawdę w podobnym miejscu co wcześniej. Było to dosyć druzgocące i mocno podburzyło ego Nicolasa, sprawiając, że trochę zwątpił w to, że Sasha pozwoli mu zrobić wszystko dzięki tej dziwnej i mocno nieokreślonej więzi która ich łączyła. Ale najwyraźniej tak nie było, a dodatkowo jeszcze Sasha z pewnością zataił przed nim jakieś rzeczy. W końcu gdyby tylko chodziło o coś takiego to raczej nie robiłby tyle szumu, że nie chce odpowiadać. Dlatego głównie Nicolas się domyślał, że kryje się za tym wszystkim coś więcej.
Ale uznał, że na razie nie ma się co nad tym zastanawiać skoro znajdował się w doprawdy komicznej sytuacji. Może i by chciał zatrzymać sobie Sashę w ten sposób na dłuższy czas, ale rzeczywiście nie mógł go tak trzymać wieki. W przeciwieństwie do niego musiał być w pracy o określonej godzinie. Mimo tego przez jakiś czas jedynie się w niego wpatrywał w milczeniu, jakby zastanawiając się czy powinien ciągnąć tę dyskusję dalej czy może jednak przestać i już go o to nie męczyć. Raczej tak czy inaczej nic dodatkowego by mu nie powiedział.

Od William'a CD Chelsei

Gdy usłyszał od Loney'a kolejne informacje na temat Chelsea, zaintrygowało go to jeszcze bardziej. Jej głowa warta trzykrotnie więcej, ale nadal przez myśl nie przeszło mu przyjęcia zlecenia. Bardziej interesowało go to, kto tak bardzo chce się pozbyć czarnowłosej. Może jest to osoba, która ogólnie chce się pozbyć zabójców? Wiele pytań, żadnych odpowiedzi.
— Zabiorę Cię w bezpieczne miejsce.
— Chce do domu. — warknęła, wyciągając broń i mierząc nią w mężczyznę. — Będziesz moim ochroniarzem, ale w moim domu, a nie gdzieś dalej. Wiesz, gdzie mieszkam, więc zmieniaj kurs.
— Jesteś niepoważna. — mruknął niezadowolony — Przecież Twój dom to pierwsze miejsce, gdzie będą chcieli Ciebie szukać. — dodał, czując, jak gniew w nim narasta.
— Nieważne. — powiedziała głośniejszym tonem — Przywitam ich tak, jak trzeba.
William zamilkł, nerwowo ściskając mięśnie żuchwy, zacisnął dłonie na skórzanej kierownicy i głęboko odetchnął, chcąc wypuścić część negatywnej energii. Nie ma co się wkurzać przez kobietę, która właśnie chce wbić sobie gwóźdź do swojej własnej trumny. Logiczne byłoby pojechanie gdziekolwiek indziej, byleby nie pod adres, który teraz znają wszyscy zabójcy. Jeśli zastaniemy tam żywych ludzi, będzie to cud.

października 09, 2023

Od Mylesa CD Aili

 - Bleh - obrzydzone fuknięcie kota za plecami wyrwało mężczyznę z zamyślenia.
- Myślałem, że skoro sam jesteś już martwy, takie widoki w końcu przestaną cię ruszać.
Hackett uśmiechnął się szydząco i nonszalancko rzucił odbitkę, którą trzymał w ręce, z powrotem na blat stołu. Obraz zakrwawionej, zmiażdżonej twarzy wylądował pomiędzy swoimi siostrami z tego samego miejsca zbrodni. Właśnie, zbrodni, mimo, że to ten sam martwy mężczyzna własnoręcznie okładał się młotkiem do upadłego jeszcze za życia. Jeśli byłoby to samobójstwo, to naprawde spektakularne. Jeśli.
- Po prostu stwierdzam, że jest to obrzydliwe - skwitował kot zeskakując na pobliskie krzesło.
- Stwierdzasz oczywiste.
Myles odpalił kolejnego papierosa delektując się dymem wypełniającym jego płuca. Zgadzał się z kotem, jednak to nie trup był obiektem jego zainteresowania.
- Spójrz na tamto zdjęcie - nakazał zwierzakowi wskazując odbitkę skinieniem.
- To z lustrem? - zapytał Maestro z powrotem wskakując na stół, przy okazji zrzucając kilka zdjęć machnięciem puszystego ogona.

Od Chelsei CD William'a

 Kobieta siedziała przy barze, dokładnie analizując to, co usłyszała. Cała ta sytuacja nie stawiała jej w dobrym świetle. W końcu tak wzorowa obywatelka jest na celowniku wielu osób. Dlaczego? Dobre pytanie. Miała wielu wrogów, niejednokrotnie zabiła komuś ojca, kochanka, męża… rzadziej kobiety, ponieważ miała mniej zleceń na tę płeć. Czy jej to przeszkadzało? Oczywiście, że nie. Jak mogłaby narzekać? Kobiety zwykle okazywały się cięższe do zabicia niż mężczyźni. Nie chodzi tu o to, że zawsze tak było, ale bardzo często trafiała na trudne kobiety, które były równie przebiegłe, co Chelsea. Było to z lekka irytujące. Co mogła począć? Narzekać nie miała zamiaru, przynajmniej wtedy jej praca nie jest taka żmudna. Pokręciła szybko głową, wyrzucając myśli z głowy. Najważniejsze jest teraz to, aby dowiedzieć się, kto tym razem chce się jej pozbyć. Jest za dużo potencjalnych zleceniodawców, więc trzeba każdego z nich sprawdzić, tyle wie. Mężczyzna wydawał się jej podejrzany. Zabójca, który chce jej pomóc. Cóż za ironia. Miała być na jego celowniku, a teraz nagle udziela jej pomocy. Jednak po dłuższym namyśle, stwierdziła, że może się dowie od niego czegoś wartościowego. Jej brat wciąż znajdował się na budynku, z którego miał idealny widok na bar. Palcami stukała o blat, ale to był sposób na przekazanie informacji Dylanowi „Śledź nas”.

Od William’a CD Chelsei

Pierwsze spotkanie Williama z czarnowłosą nie poszło za dobrze, a gdy mężczyzna poczuł ogromny ból w swoich rękach, Bahamut aż zacierał swe smocze łapska z nadzieją, że facet "wybuchnie". Cóż, na szczęście do tego nie doszło i kobieta mogła "bezpiecznie" oddalić się wzdłuż ciemnej alejki. Nie wiadomo jak skończyłoby się wtedy ich spotkanie.
— Nie ma za co, kurwa mać. — mruknął pod nosem, po czym wrócił do baru po kolejne drinki.
Skończyło się na tym, że Eveline musiała go zabierać z lokalu, gdyż najwidoczniej ktoś dosypał mu coś do napoju. Chłopak stracił przytomność i dochodził do siebie przez następne dwa dni.
Przez cały tydzień doszukiwał się informacji w sieci na temat Chelsea Vilanova i jedyne, do czego doszedł to fakt, że ma brata. Reszta informacji albo była usunięta, albo tak zaszyfrowana, że sama Eveline nie chciała podejmować się złamania hasła.

października 08, 2023

Od Lu do Hectora

 Pov Kotka

Uchyliłam jedno oko, by je po chwili przymknąć. Nie zajęło długo, bym ponownie zasnęła. Przebudziła mnie rozmowa, dlatego też ponownie otworzyłam swe oczęta. Ziewnęłam sobie, po czym powoli i miarowo się podniosłam, a to się przeciągnęłam, a to z półprzytomnego stanu, starałam się obudzić w całości.
Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam, że coś nie gra. Pomieszczenie było znacznie większe, niż gdy się położyłam na drzemkę. Przeczłapałam się, przeciągając kończyny, po czym zbliżyłam się do lustra. Wówczas się zdziwiłam, bo byłam w postaci kota.
- Pamiętam, że byłam u Kane, wstałam wcześniej i zrobiłam śniadanie. Gdy ta się obudziła, ja w tym czasie poszłam na krótką drzemkę. Obudziłam się tutaj? Jak i kiedy? - powiedziałam to do siebie niż do kogoś. Musiałam zrozumieć sytuację, mogłam też zmienić, postać, ale nie miałam teraz jakoś większej ochoty, a może nie mogłam? Cóż nie było potrzeby sprawdzać. Poza tym zbliża się czas, bym robiła za kuriera, a ta postać jest wygodniejsza. Dlatego też zwyczajnie wymknęłam się przez otwarte okno, rozpoznałam to miejsce, należało do Rebecca Swallow. Jest to miła osoba, ale zwyczajna dlatego też się wymknęłam.

Od Chelsei CD William'a

     Dzisiejszy dzień zaczął się od nieprzyjemnej pobudki, która została zaserwowana przez młodszego brata Chelsei. Dylan bywał niesforny i często nie dbał o to, czy przypadkiem nie obudzi swojej siostry. Mieszkali w Kalincie, więc teoretycznie powinni należeć do średniej klasy osób zamożnych, ale mieszkanie rodzeństwa wcale na to nie wskazywało. Jednak wracając do Dylana – tego dnia mężczyzna obudził cały blok w następujący sposób, a mianowicie otwierając jedną z szafek, chciał wyjąć jedną, konkretną szklankę i odpowiedni talerz. Nie przewidział jednak tego, że półka nie miała zamiaru się dłużej utrzymywać, więc cała gama porcelany stłukła się w drobny mak, rozsiewając po całej kuchni. Na dźwięk hałasu Chelsea wyskoczyła ze swojego łóżka, jak poparzona, czym prędzej zmierzając do drugiego pomieszczenia. Widok, który zastała… ah, jej biedne, zimne serce. Zabolało. Tyle lat szukała tej konkretnej marki porcelany, gdyż ich wygląd idealnie wpasowywał się do gustu kobiety. Westchnęła zirytowana, niemalże od razu łapiąc się załamana za nos. Co miała począć? To tylko rzecz, prawda? Teraz tylko musi kupić nowy zestaw za kilkaset Chronosów. Co to dla niej? Jakoś da radę, do biednych nie należała.

You don't know me, you only know what i allow you to know.

Od Verosity do Hectora

 Miałam już dosyć Landivor. Za dużo zgiełku, hałasu, technologii. Atrus było o wiele spokojniejsze i mniej stechnologizowane, jednak nadal czegoś mi brakowało. Przez ostatni tydzień ledwo spałam, ciężko było zmrużyć oczy na dłużej niż dwie, może trzy godziny. Upały towarzyszące o tej porze roku wcale nie pomagały, a wena tylko mnie opuszczała, zamiast przybywać. Czwartek był tym dniem, dniem sądu, kiedy postawiłam wszystko na jedną kartę i zabookowałam najwcześniejsze bilety do Fraduny. Pora chyba odwiedzić braciszka, który akurat był w odwiedzinach u rodziców w Marinie. Swoją drogą, dawno nie widziałam się z Savionem. Byłam ciekawa, co u niego. Ostatni raz widzieliśmy się parę miesięcy temu, mówił, że przeprowadził się do Luny. Dawno nie odwiedzałam rodzinnych stron, a o stosunkowo niedawno odkrytym mieście dowiedziałam się dopiero jakiś czas temu. Koniecznie musiałam odwiedzić tamtejszy teatr. Słyszałam o nim wiele ciekawych opinii, więc znalazł się na mojej liście must have. Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer do mojej prawej ręki, włączając też przy okazji tryb głośnomówiący.

Od Sashy CD Nicolasa

W tamtym momencie czas znowu jakby się zatrzymał. Sasha miał zupełny mętlik w głowie. Jeszcze nigdy w życiu nie dał się tak łatwo wrobić. Nie mówiąc już o tym, że tak jak bardzo chciał w tym momencie stamtąd uciec, w głębi duszy równie mocno chciał się znaleźć jeszcze bliżej Nicolasa. Chłopak cały czas się do niego uśmiechał, a ten na dobrą sprawę nie wiedział, jak ma na to wszystko zareagować. 
- Akurat bardzo zrani. - mruknął, jakoś się otrząsając z chwilowego transu. Grunt to podejść do tego na zimno. Szarpnął dla pewności jeszcze swoim nadgarstkiem, a Nicolas nawet nie drgnął na ten gest z jego strony. - Nicolas, przestań. Nie nakarmiłem jeszcze nawet Figaro. - już miał spróbować po raz kolejny się wyszarpać, ale białowłosy to przewidział i tym razem już kompletnie go na siebie wciągnął. Dla Sashy było to już kompletne przegięcie. Zdecydowanym ruchem praktycznie od razu wbił palce w miejsce, gdzie ten jeszcze nie tak dawno został postrzelony, co zaowocowało potężną i nagłą dawką bólu. Dzięki temu też z łatwością uwolnił rękę i podniósł się na kolana. 

października 07, 2023

Od Nicolasa CD Olivera

 Bywa czasami tak, że należy odstąpić niejako od swojego zwykłego toku rozumowania czy działania aby osiągnąć coś lepszego bądź większego. Nicolas nigdy nie zajmował się przemytem ludzkim, mimo że nie za bardzo przepadał za tym określeniem, ale zaoferowano mu tyle zapłaty, że aż żal było odmówić. Może poszerzy gamę swoich usług i będzie mógł wykonywać jeszcze więcej zleceń, a co za tym idzie, będzie mógł w końcu sam siebie utrzymywać? Chociaż bycie pasożytem mu odpowiadało, miło byłoby być w stanie kupować swoje własne rzeczy kiedy tylko się chce.
Jego pierwszym i być może nie ostatnim celem była pewna dziewczyna, która była komuś do czegoś potrzebna. Ale do czego dokładnie to Nicolas nie wnikał, ponieważ nigdy nie pytał swoich klientów o powód dla którego potrzebują jego usług. Nie jest ani terapeutą aby wysłuchiwać ich historii życiowej ani współpracownikiem.

Od Buby CD Kaia

 Jej ogon zakręcił się jak u kota. Oko powoli zmierzyło niebo ponad nimi. Jej nos zmarszczył się delikatnie. Przed nimi była długa droga, mająca ciągnąć się pewnie wiele dni. Przejście z krainy do krainy nie było najprostsze, a wizja teleportowania puszczała dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. Pociąg był opcją, jaką mogliby użyć, ale przejście się, chociaż kawałek było przyjemną opcją początku podróży. Chociaż bądźmy szczerzy, Buba całą tę drogę mogłaby przejść pieszo. Nigdy nie jechała pociągiem, nie leciała samolotem, nie spała nawet w hotelu. Fakt, że mafia chciała zapłacić za dogodności, dla jej wszędobylskiego tyłka było dla niej zaskoczeniem. Miłym co prawda, ale zaskoczeniem. Jeśli tak to miało wyglądać, kobieta musiała częściej podejmować się takich prac. Co prawda zaskoczona była ofertą i płatnością, jaką miała otrzymać za zwykłą kradzież z jakiegoś bogatego domu. Wiele monet miało posypać się do jej kieszeni po tej wyprawie. Nie kwestionowała tego. Jej zadanie było proste. Wejść tam, niezauważona, kiedy jej partner zajmie się rozproszeniem wszystkich wokół i czymkolwiek tam się jeszcze zająć może.

października 06, 2023

Od William'a do Chelsei

    Każdy dzień William'a wyglądał prawie tak samo — pobudka w godzinach porannych, śniadanie przy serialach lub filmach, trening jednej z dwóch sztuk walki i relaks przy książkach lub z gitarą w ręku. Wieczorami wyrywał się na przejażdżkę samochodem lub motocyklem, w zależności od pogody. Lubi to, lecz czasami czuł, że czegoś mu brakuje. Dawno nie czuł porządnej adrenaliny, a Bahamut chyba umierał z nudów widząc jego codzienność.

— Mógłbyś czasami coś głupiego zrobić. — stwierdził demon, który drzemie w mężczyźnie. — Nie wiem, zabić kogoś chociażby. — dodał nieco ciszej. 
William milczał, będąc wpatrzony w sufit swojego salonu. Myślał, a zarazem miał pustkę w głowie, patrzył, lecz nie widział nic, co mogłoby go zainteresować. Jedni stwierdziliby, że wegetuje, zaś inni, że cierpi. Więc co trzyma go przy życiu? Sam nie jest do końca pewny. Z tego dziwnego transu wybudził go sygnał telefonu, który poinformował go o wiadomości. Leniwie chwycił za urządzenie i odczytał wiadomość, która była od prywatnego numeru: "Parking Lonoris". 

"Ostatnie życie dopełni przysięgi, a wtem bóstwo powróci."

„Nie rozpaczaj, że ludzie Cię nie rozumieją. Martw się tym, że to ty nie rozumiesz ludzi.”

października 05, 2023

Od Nicolasa CD Sashy

Po dłuższym czasie mieszkania razem, z pewnością nie umknęło uwadze Nicolasa, że Sasha, a przynajmniej jego nastawienie do współlokatora, zaczęło z czasem ewoluować. O ile na początku to nieustanne łażenie za nim mógł odebrać za chęć wyrównania rachunków i próbę udowodnienia własnych umiejętności, to jedna rzecz pozostawała nieosiągalna i niemożliwa do zrozumienia. Nicolas z początku nie był w stanie pojąć dlaczego stróż prawa nie tylko uratował mu życie, ale również zaoferował swoje własne mieszkanie jako schronienie, w którym nowo poznany kryminalista mógł zostać tak długo jak tylko chciał. Nie potrafił również do końca zrozumieć znaczenia jego słów i oświadczenia, że po prostu go "polubił", nieważne ile nad tym myślał. Cóż, nie był on nigdy wybitnym filozofem, a także nie widział zbytnio sensu nad zastanawianiem się nad czyimiś zamysłami, a przynajmniej nie w momencie kiedy nie zna tej osoby na tyle aby móc wysuwać wnioski na takie tematy.

października 03, 2023

Od Williama CD Love

 Gdy kobieta zwróciła uwagę swojemu rozmówcy, odnośnie do jego stylu jazdy, a następnie odwróciła się i odeszła w swoją stronę, ciemnowłosy odebrał to jako zakończenie rozmowy. Nie czuł potrzeby prowadzenia dalszej konwersacji z jasnowłosą, choć nie mógł zaprzeczyć, że wyglądała.. interesująco. Momentami widział w niej swoją żonę, jej styl wypowiedzi oraz mimika twarzy, to było coś, co przykuło jego uwagę. Cicho westchnął, po czym wsiadł do auta i gdy już miał wcisnąć pedał gazu do końca, coś mu szeptało z tyłu głowy, żeby zawrócić.. tylko dlaczego? To uczucie było na tyle silne, że i tak uczynił, podjeżdżając do swojej niedoszłej, oczywiście przypadkowej, ofiary. Między nimi wynikła krótka rozmowa, w której na chwilę obudził się stary William, ten pozytywny, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Czyżby ten głos w jego głowie był głosem jego poprzedniej miłości, która dosłownie pcha go do ludzi, żeby ten był szczęśliwy? Bardzo prawdopodobne.
— Obyś znał się na winie, chłopcze. — mruknęła, unosząc głowę i rzucając mu wzrokiem wyzwanie.

Od Sashy CD Nicolasa

Jego telefony nigdy nie zwiastowały niczego dobrego. W tym wypadku nie było inaczej. Całe szczęście Sasha już wcześniej zrezygnował z ponownego powrotu do łóżka. Musiał przewietrzyć pół mieszkania i posprzątać w kuchni, bo oczywiście Nicolasowi nie było po drodze tego zrobić przed wyjściem. Już nie mówiąc o tym, że na pewno nie zjadł śniadania przez całe zamieszanie z tym diabelskim urządzeniem, jakim była mikrofalówka. Sasha w trakcie jego nieobecności zdążył ogarnąć wszystko i na sam koniec w końcu skorzystać ze swojego wolnego dnia. Przynajmniej taki miał plan. Ledwo co zdążył usiąść wygodnie na sofie z herbatką, gdy usłyszał swój dzwonek od telefonu. Odruchowo spojrzał na stolik kawowy, na którym leżało urządzenie i widząc na wyświetlaczu numer współlokatora — lekko przewrócił oczami, upijając łyka herbatki. Nicolas nigdy nie dzwonił do niego bez wyraźnego powodu, więc już dobrze wiedział, że coś się stało. Sięgnął po telefon, przesunął palcem po ekranie, po czym przyłożył go do ucha. 
- Nie chciałbym cię kłopotać i przerywać twojego snu, ale chyba potrzebuje twojej pomocy. Obawiam się, że jeśli po mnie nie przyjdziesz, to się wykrwawię~ - usłyszał tuż po odebraniu. Czego mógł się innego spodziewać? - Wyślę Ci adres, dobrze? Tylko się pospiesz z łaski swojej. - dodał jeszcze, przesłodzonym tonem. Ten to zawsze robił dobrą minę do złej gry. Sasha zupełnie nie rozumiał tego podejścia, ale jak na razie darował sobie dyskusje. 

Od Buby CD Teosi

 Noc wstała spokojnie. Jej cienie rzuciły się po budynkach niczym zjawy, obserwując każdy ruch Buby, która przemykała w ciemnych uliczkach. Główna ulica była zbyt mocno oświetlona aby mała dialidka mogła spokojnie kraść  nawet z kieszeni. Głośność ulicy także nie pomagała. Jej ogon zawirował kiedy przeskoczyła zgrabnie nad jakimś niskim płotkiem między uliczkami. Ciężko było ją zatrzymać lub odgrodzić, bądźmy szczerzy. Kobieta wspinała się i po pionowych budynkach bez większego problemu. Dlatego też kiedy zadarła głowę i spostrzegła otwarte okno, jedynie osłonięte firankami, ciemne jak wszystko wokoło, aż się uśmiechnęła. Wykonała niewielki skok wzwyż zaczepiając się pazurkami i łapkami o starą gładź. Musiała parę razy dobrze poszukać sobie pozycji aby nie spaść z paru metrów w dół. Rozejrzała się jeszcze. Z daleka szum ulicy odbijał się echem od małych uliczek, ale był jakby stłumiony przez swój szaleńczy bieg. Wokół nie było żywej duszy, jakby wszystkie były zajęte ucieczką przed nieuniknioną śmiercią, która goni i goni nawet najbogatszych. No cóż. Buba lubiła sobie poigrać z tą piękną panią aktualnie wisząc jedyne na sile swoich rąk i nóg, piąte piętro nad ziemią.  Oko było już niedaleko, na wyciągnięcie jej rączki, a więc wkradła się ostrożnie do środka.

października 02, 2023

Od Sky

Wiatr zaszeleścił pomiędzy piórami, które niesfornie, zagubione tańczyły pomiędzy oknami. Czerwone wspomnienia pięknej pogody rzucające się w oko, powoli upadając na ulicę pełna mrówek, dążących do niczego w życiu. Sky przeskoczył zgrabnie pomiędzy dachami budynków. Deszcz spadł na jego głowę po raz kolejny, przyklepując jego loki do czoła. Jego buty co razu uderzały w stare, łamiące się już dachówki, a niektóre co jakiś czas uciekały ku swojej śmierci, rozbijając się w ciemnych alejkach, zapomniane, ciche, umierające w samotności. Sky potknął się  w którymś momencie, kiedy to dach następnego domu znalazł się niżej od niego i gdyby nie dobrzy bogowie, którzy obdarowali go skrzydłami, prawdopodobnie sam także dołączyłby do kupek starej porcelany. Adrenalina skoczyła w jego krwi dosłownie na sekundy, a zraz potem wylądował zgrabnie, cały i zdrowy.  Otrzepał z siebie resztki nerwów i ruszył dalej. W jago kieszeni kawałki metalu grzechotały przy każdym ruchu, zwłaszcza tym niespokojnym, kiedy prawie gubił balans. Jego skrzydła wykonywały tego dnia wiele roboty i mięśnie za nie odpowiedzialne powoli zaczynały mu doskwierać.

Od Aili do Mylesa

 Pustka w głowie, pustka w sercu, duszy. Może wcale już nie miała duszy. Nie miała serca. Żyła, czy nie żyła. Wszystko zaczęło się mieszać.
Kim była?
Tylko tyle, a może to zbyt dużo?
Tak dużo pytań. Tyle wątpliwości.
Strach niczym wierny towarzysz nigdy jej nie opuścił. Był wręcz namacalny. Istniał, tak jak ona istniała. Był lojalny i nigdy jej nie zdradził, ale ona nie chciała być w tym związku. Nie chciała takiego towarzysza. Nie potrzebowała.
Czarna otchłań znów zaczęła ciągnąć ją w dół. Odcinając jej dopływ powietrza. Zaczęła ją dusić, przygniatać.
- Pomocy! - Ile razy krzyczała. Ile razy płakała, prosiła, zaklinała. Nikt jej nie słyszał. Nikt jej nie pomógł. Była tylko ona i strach. - Pomocy - szepnęła do ucha Susan, młoda kobieta wyczuła jej obecność. Jednak jedyną jej reakcją był zimny dreszcz. Nie usłyszała błagania. Susan jej nie pomoże. Jej mąż był jeszcze bardziej głuchy.

Od Nicolasa CD Sashy

 Cóż, należałoby przed samym sobą oraz również przed światem przyznać, że Nicolas nie był najlepszym kucharzem na świecie, a nawet wręcz przeciwnie — był on osobą, która jest w stanie spalić tosty i wygotować szklankę mleka, nawet gdyby stał przy garnku i nawet nie mrugnął przy pilnowaniu. Głównie dlatego odkąd tak nagle zaczął mieszkać z kimś innym z radością to odkrył, że od tamtego momentu nie musi nawet wchodzić do kuchni, ponieważ zrobią za niego wszystko o co by poprosił. Bynajmniej nie z życzliwości czy dobrego ducha, ale głównie dlatego, że jego współlokator nie chciał, aby jego kuchnia spłonęła razem ze wszystkim co posiada.
Dlatego był dosyć zrozpaczony, kiedy okazało się, że Sasha, właściciel mieszkania, w którym się osiedlił, był jeszcze w fazie dosyć mocnego snu, kiedy Nicolas wstał, aby rozpocząć dzień, a nie uśmiechało mu się czekanie nie wiadomo ile aby móc zjeść śniadanie. Podjął więc dojrzałą decyzję, aby samemu sobie coś zorganizować, co jak mógł przewidzieć skończyło się fatalnie. Ale w końcu kto by pomyślał, że nie należy wkładać sztućców do środka mikrofalówki? Nigdzie nie było to napisane.

października 01, 2023

Od Love CD Williama

Noc jak każda inna, letnie podmuchy wiatru wpadały do ponurego, zaciemnionego pokoiku hotelu, w którego oknie, przeczesując palcami włosy, stała blondwłosa kobieta. Na jej twarzy, przykrytej miękkimi puklami malowało się znużenie. Raz po raz wsuwała długie palce pomiędzy swoje kosmyki i bawiąc się ich koniuszkami, zaraz przemykała dłonią dalej, co nieco puszyło jej włosy. Opierała brodę na wolnym nadgarstku i patrząc w ciemność myślała o czymś, ale zaraz zapominała o wszystkim, co przemknęło jej przez głowę. Love Waldorf borykała się z niemałym problemem, przez który często pozostawiona sama sobie, uciekała w niepożądane zamyślenie. Bezczynność była jej największym wrogiem i niemałym utrapieniem, na które ciągle szukała coraz to nowszego panaceum. Nie raz próbowała uciszyć buzujący w organizmie kortyzol, sięgając chociażby po papierosy i wszystkie ich formy; klasyczne, elektryczne, podgrzewane, bardziej lub mniej smakowe, ale poza zabijaniem nudy w postaci testowania różnych wariantów, ten przykry nawyk nie przynosił jej żadnego ukojenia, dlatego też ze swojego uzależnienia wyszła równie szybko, co w nie wpadła.

Od Sashy do Nicolasa

Sasha nigdy nie był fanem wczesnych pobudek. Szczególnie w dni wolne, kiedy nigdzie nie musiał się spieszyć. Tym razem gryzący zapach dymu oraz piski czujników skutecznie spędziły sen z jego powiek i zmusiły go do wstania. Postawienia gołych stóp na zimnej podłodze i opatulenia się puchatym szlafrokiem, który zawsze leżał na oparciu krzesła w jego sypialni. Na wpół przytomny już miał wyjść na korytarz i sprawdzić, co takiego się stało. Ledwo co zdążył postąpić krok w przód i usłyszał zaaferowany głos swojego współlokatora. Wtedy też zrozumiał, że nie ma sensu się w to mieszać. Cokolwiek tamten zrobił, niech poradzi sobie sam. Już miał wracać do łóżka, gdy nagle:
- Sasha! Sasha, co ja mam z tym zrobić?! - nikt inny, jak Nicolas we własnej osobie, wpadł do jego sypialni, trzymając w rękach mikrofalówkę, z której środka wydobywał się dym oraz płomienie. Sam Sasha nie był tym za bardzo poruszony. Spojrzał na współlokatora, unosząc jedną brew i z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Pomyśleć, że gdyby nie przypadkowe spotkanie, ich rzeczywistość w tym momencie wyglądałaby zupełnie inaczej:

Od Williama do Love

 Gdy jedni zapominają o przeszłości i żyją teraźniejszością dla lepszej przyszłości, drudzy myślą tylko o przeszłości rozdrapując rany, nie pozwalają przyszłościowym myślom dotrzeć do ich umysłów. Tak właśnie żyje William, który nadal nie może pogodzić się ze stratą rodziny oraz rodzimego kraju. Nie dziwne, stracił wszystko w przeciągu kilku lat i choć minęły prawie dwa lata od opuszczenia Cadarvendrii, nadal go to gryzie.
— Willy.. Wiillyy.. — zawołała Eveline, chcąc wyrwać przyjaciela z zamyślenia — Czy Ty mnie w ogóle słuchasz? — spytała, zakładając ręce na biodra.
— Owszem, jak głuchy muzyki operowej. — odpowiedział, odrywając wzrok od pięknego płomienia w kominku, po czym spojrzał na kobietę. — Nie wiem, o co Ci chodzi, ten ogień jest taki relaksujący. — dodał, lekko wzdychając.

Od Olivera do ktosia

- Tato, tato! Wstawaj, spóźnisz się na wykłady, a ja chce się jeszcze z tobą pobawić! - do mych uszu trafił krzyk chłopca, który bez apelacji wbiegł do pokoju i usiadł obok mnie na łóżku.
- Wstaje, nie krzycz tak proszę - spojrzałem na niego zmęczonym wzrokiem, delikatnie się uśmiechając, gdzie poczochrałem jego ciemną fryzurę. - Przyjdę za chwilę, idź do Lisy i powiedz, aby sięgnęła ci z szafki w kuchni cukierki.
- Tak! - chłopczyk krzyknął radośnie, a mi prawie wybuchła głowa. Kiedy poszedł, umieściłem twarz między poduszkami z nadzieją, że to tylko sen i będę mógł spać dalej, ale budziki skutecznie temu zaprzeczały.
Nie byłem w najlepszym stanie, szczególnie kiedy zeszłej nocy zachlało się ostro pałę, oceniając wszystkie prace uczniów.
Podniosłem się do siadu, spuszczając nogi na ciemno dębowe deski. Przeczesałem włosy mechaniczną dłonią i ruszyłem w stronę szafy, skąd wyciągnąłem czarną jak smoła koszulę, kamizelkę, marynarkę, krawat oraz spodnie...

W logice tkwi zawsze pierwiastek nudy.