września 29, 2023

Od Teosi CD Dietricha

W tym tygodniu czuwający nad nią bożek stróżujący musiał sobie zrobić urlop. Nie było innej opcji, w każdej normalnej sytuacji dawno wyszłaby już na swoje bez jakichkolwiek zaniedbań na ciele czy psychice. Teraz spędziła prawie tydzień w całkowitym odosobnieniu, łaskawie od czasu do czasu karmiona zimną, nieprzyjemną breją. Zatykający nos utrudniał oddychanie, co przy zablokowanych kneblem ustach uniemożliwiało jakiekolwiek sensowne dostarczanie tlenu do płuc. Naprzemiennie uspokajała się, dusiła i próbowała przebić przez falę przetaczającego się przez nią rozpuszczonego otępienia.
Jakby, co do chuja wafla? Gdzie się podziały tamte prywatki, chciało jej się zanucić, ale w wersji, gdzie się podziały tamte pokłady szczęścia? Niemożliwe, żeby w ciągu ułamka sekundy straciła swoją drogocenną umiejętność, która do tej pory nieustannie ratowała ją z opałów. Dziewczyna nadal święcie wierzyła, że cała sytuacja to tylko wyimaginowana gra wstępna do jakiejś durnej zabawy, niespodzianki czy czegokolwiek innego.

"Panie komendancie, sytuacja ewidentnie wymagała ode mnie zastosowania środków obrony koniecznej. To taktyka zwana: Daj frajerowi bezpośrednio w ryja."

Od Noah CD Teosi

 Noah jak najbardziej rozumiał, że dla większości świata dostawa upragnionej paczki, szczególnie takiej, o której po prostu się zapomniało, to jakby święta przyszły trochę wcześniej w tym roku. Z tego tytułu dziękował CEO Hazen Industries za wymyślenie sobie żółtego, a nie czerwonego kombinezonu. Chociaż trzeba przyznać, że raz w przeszłości zdarzyła się już sytuacja, gdzie okresie zimowym dostali karmazynowe fatałaszki z futerkiem przy rękawach i kołnierzu. Akcja zakończyła się dużym hip-hip-hura, bo ludzie zaczęli zamawiać online na potęgę, tylko żeby zobaczyć kuriera. Legenda głosi, że pojedyncze przypadki zamiast gwiazdorów napotkali elfich pomagierów w zielonych, spiczastych czapeczkach, ale prezes firmy ostatecznie wyparł się tej plotki w kolejnym miesiącu. Nie zmienia to faktu, że sukces doprowadził do powtórzenia akcji, tym razem w okolicy świąt wiosennych, gdy zające nareszcie otrzymały swoje uszy.

All the things we've broken can be puzzled together again.

Czasem tak już jest przyjacielu, że początek jest końcem, a koniec początkiem. Czasem żyjesz, jakbyś już umarł. A czasem dopiero umierając, zaczynasz żyć.

września 28, 2023

Od Teosi cd Hectora

 Trochę biegnie, trochę tupta, ale przede wszystkim wypluwa płuca.  Przez ostatni tydzień i kompletne rozstrzelenie wyjazdem do sąsiedniego miasta, podmiankę zmian w pracy oraz jeden wielki crunch, żeby skończyć na czas projekt na studia, nie miała czasu się faktycznie wyszaleć. W kąt poszła poranna joga, dziewczyna przestała wieczorkami biegać przez ciemne parki, skończyło się popołudniowe pływanie i modlenie się, żeby farbowane włosy nie zaszły po chlorze zielenią. Przemieszczała się tylko mało widokową trasą — od łóżka do biurka z lapkiem, od biurka z lapkiem do łóżka. I tak w kółko. Siódmego dnia legła w długą, przespała dwadzieścia godzin, wstała i uznała, że koniec tego dobrego. Wzięła lodowaty prysznic, wsunęła słuchawki do ucha, puściła zbyt głośną muzykę, od których normalnych ludzi bolałyby bębenki i ruszyła w tany.

Od Dietricha cd Teosi

Siedziałem, no może spałem w biurze. Oparty czołem o biurko pstrykałem palcami i każdą inną kością, która przy mocniejszym nacisku nie zacznie się łamać. Nuda oblegała pomieszczenie, a stosy kartek walały się w każdym możliwym miejscu, tworząc duży nieład. Spojrzałem jedynie na ten jakże obrzydliwy widok i wydałem z siebie przeciągnięty jęk niezadowolenia. Na brzegu blatu widniała ta wiecznie nie przejrzana teczka. Według głównego komendanta była to sprawa państwowa, ale najpewniej chodziło o coś, co nie dotyczy naszego rejonu. Fakt tego, iż wszystko już dawno załatwiliśmy, a nasza okolica była ‘’czysta’’ przekonał mnie do tego, aby jednak otworzyć teczkę. Na jej górze znalazła się już nieco duża ilość kurzu, a pod spodem zalepiła się wylaną któregoś dnia kawą. Tak samo teraz do moich ust ledwo zdążyła dotrzeć kawa, a zaraz już znalazła się na podłodze, na biurku i na moich spodniach, na szczęście czarnych. Chwyciłem najbardziej istotny papier z teczki i wybiegłem z biura, po drodze zapinając ostatnie guziki koszuli. W mgnieniu oka dotarłem do recepcji i rzuciłem dokument pod szybą.

“Poczucie winy i tajemnice nigdy nie spoczywają w spokoju, niczym kości zamordowanego, ale z tą świadomością da się żyć.”

 


Ludzie są gotowi wierzyć we wszystko, tylko nie w prawdę.

"Nie pozwól przeszłości posiąść twojego obecnego stanu emocjonalnego."


września 27, 2023

Od Hectora do Teosi

 Hector spogląda ze znudzeniem na wijące się u jego stóp ciało. Na tym etapie nie można już nazwać byłego dłużnika po prostu człowiekiem, nie w tym stanie. Kości powyginane, miejscami roztrzaskane, wystawały z różnych fragmentów poszczególnych kończyn. Złamania na tyle uwypuklone i charakterystyczne, że niejeden student medycyny mógłby na ich podstawie poćwiczyć do zaliczenia z anatomii. Obtoczone zaschniętą, czarniawą cieczą, która wypaliła większość skóry, pozostawiając jątrzące się przyspieszoną gangreną suche, rozszarpane płaty mięśni. Mężczyzna delektuje się tym widokiem, zaciągając się dymem papierosowym. Zgromadzone przy nodze szczury dziubią niespiesznie, wgryzają się mało zachłannie w dostępne kawałki mięsa. Dawno nażarły się na tyle, że teraz jedynie żerowały dla smaku.

Od Teosi CD Noah

 — O mój borze, w dodatku wszechlistny! — rozpromieniła się na widok kuriera, praktycznie piszcząc z zachwytu nad trzymaną w jego dłoniach paczką.
 
Klasnęła radośnie, wyobrażając już sobie, jakie cuda czekają na nią w skrzętnie zapakowanym, brązowawym i w zasadzie nieciekawie wyglądającym kartonie. Teosia nie dawała się zwieść pozornie zwyczajnemu wyglądowi pudełka, doskonale znała swoją listę zakupów, liczba sztuk w koszyku sprzed dwóch dni orbitowała w okolicach trzydziestu. Jeżeli każdą z wymarzonych rzeczy upchnęli do środka opakowania, to wewnętrznie zaczęła podziwiać wytrzymałość kanarkowego paczkmistrza,
Zbyt duże pudełko musiało być ciężkie, wiedziała w końcu, ile pierdółek zamówiła dwa dni temu, ale to wszystko było jej bardzo mocno potrzebne! Zaczęło się od poszukiwania nowego dysku twardego, bo obecny ledwo zipał, liczba bad sektorów przerażała dowolną sztuczną inteligencję na tej ziemi i każdej innej.

Od Kane do Dietricha

 Spacery nocą są na tyle przyjemne, że nie spotka się na swej drodze, natrętnych spojrzeń i szeptów co się spotyka za dnia. W tej porze większość ludności szykuję się do snu, a tylko śmiałkowie oraz ci, co są gotowi przeżyć przygodę życia, która może skończyć się albo przeżyciem, albo nie mają odwagę wyjść nocą na ulice. Ciemne zaułki są jednym z tych miejsc, do których tylko nieliczny są w stanie wejść. Zapuścić się tam, gdzie nikt, by się nie odważył oraz znaleźć to, czego się poszukuje, nawet jeśli tego nie szukasz. Nocą spotkać można nieoczekiwane zjawiska, przeżyć coś, czego się nie zapomni, albo zobaczyć coś, co spowoduje traumę na resztę naszych dni.

Od Teosi do Buby

Teosia budzi się na kilka długich minut przed końcem jej snu. W głowie odtwarza ciągnące się miny skaczących po drzewach małpiatek. Reszta ciał zwierząt porusza się szybciej niż ich twarze. Te jak skraszowany program w starym Windowsie tworzą artystyczną mozaikę jednolitych, nakładanych na siebie powtórzeń. Widok jest niecodzienny, lekko makabryczny, ale świadoma własnego śnienia, nie jest w stanie ani się bać, ani się obudzić. Trwa w tym niekończącym się marazmie, gdy klatka piersiowa opada z każdym wdechem coraz wolniej, wolniej i wolniej, aż nie podnosi się już w ogóle. Teośka nie panikuje, wyjątkowo, bo zazwyczaj dawno z szału czy strachu tańcowałaby już kankana, wnerwiając sąsiada na dole, bo przez cienką podłogę słychać było każdy krok dziewczyny. Wie, że sen się zaraz skończy. Tylko ten moment, który nie chce minąć, a który sugeruje, że zaraz się udusi, patrzące na nią bez większego zainteresowania, oderwane przez zwiechę, skoncentrowane pyszczki, których oddalone łapy sięgają w stronę dziewczyny.

„Żeby omijać prawo, trzeba je znać”

września 25, 2023

Od Kaia cd Teosi

     Kai nerwowo kręcił się po pokoju, kiedy jego ukochana powiedziała mu, że dzisiejszego wieczoru w Jazz Pepper Club odbywa się wieczorek poetycki dla studentów… poruszyła jego serce w nieświadomy sposób. Nie wiedział o takich miejscach, bo nie studiował, jego życie krążyło wokół mafii, gdzie brudził sobie ręce nieudacznikami lub dłużnikami oszustami. Jego czas na życie prywatne i rozwijanie pasji… on po prostu nie miał na to czasu, bo miał ważniejsze rzeczy do robienia, w końcu był zabójcą. Thaola nie wiedziała o pasji mężczyzny, o tych wszystkich wierszykach, które są w kwiatach zakupionych w ulubionej kwiaciarni. Wszelkie karteczki z amatorskimi wierszykami, jakie dostawała, są od niego samego. Nie chciał, aby ktokolwiek wiedział o jego zamiłowaniu. Jednak od długiego czasu czuł, że nie rozwija swoich umiejętności. Potrzebował inspiracji, chciał doświadczyć czegoś nowego. Niestety, ale jego introwertyczna strona, której się wypiera, nie pozwalała mu na podjęcie się tego wyzwania. A chęć poznania innych, niesamowitych artystów… chciał tylko trochę inspiracji, czy to tak dużo? Pokręcił w niedowierzaniu głową, zastanawiając się, co powinien w tej sytuacji zrobić.

To, co jest martwe, już nie ożyje. To, co jest żywe, może umrzeć.

Od Kaia cd Buby

             Dzień zaczął się od pobudki, która zaserwowana została przez kota imieniem Raivi. Zwierzę nie należało do najłaskawszych, kiedy chodziło o nakarmienie go. Thaola, właścicielka futrzaka, aktualnie była na wyjeździe. Dlatego w rękach młodego dialida pozostała opieka nad zwierzakiem, a warto zauważyć, że nie był on jedynym, który wymagał opieki. Kai, dość niechętnie, podniósł się ze swojego łóżka, aby udać się za Rai, która zaprowadziła go wprost do kuchni. W jednej szafce była karma, z której wyciągnął pudełko i wsypał do odpowiedniej miski. Nie trzeba było czekać na podziękowanie, ponieważ kotka otarła się o nogę mężczyzny, cicho mrucząc. Jednak nie zareagował na to, a jedynie powrócił do swojej sypialni, ponieważ nie zamierzał spędzić całego dnia w mieszkaniu. Właśnie, musiał pojechać do rodzinnego domu, bo miał tam kilka spraw do załatwienia. Nie mając innego rozwiązania na to, ubrał swój standardowy strój, czyli przylegające, czarne spodnie, a do tego czarną koszulę, nie zapinając dwóch górnych guzików. Oczywiście, nie mógł zapomnieć o swoim wężu, który grzecznie spał w swoim terrarium. Można śmiało stwierdzić, że to jego wizytówka. Chociaż zależy od dnia i humoru dwójki. Zdarza się tak, że nigdzie z nią nie wychodzi, ponieważ zwierzę nie jest w nastroju, a nie chce przykuwać uwagi, jak próbuje dojść do porozumienia z Tami, bo tak ma na imię jego podopieczna. Dzisiaj była chętna na małą wycieczkę, więc niemalże od razu owinęła się wokół szyi swojego właściciela. Pyszczkiem otarła się o jego policzek, a cichy syk dotarł do uszu Kaia. Nie chciał tracić czasu, dlatego założył swoje ulubione, eleganckie buty, ponieważ chciał być gotowy do wyjścia.

września 24, 2023

Od Noah do Teosi

 W tym tygodniu los nie był dla niego najłaskawszy. Poniedziałek rozpoczął dostawą, która ledwo zmieściła mu się do plecaka, ważyła przynajmniej czterdzieści pięć kilo i całkowicie rozregulowała mu szelki od torby, tym samym zmuszając go do spisania protokołu i odbębnienia żmudnej papierkowej roboty. W dużym skrócie cały dzień w plecy, bo pomimo szaleńczego postępu cyfryzacji, nikt jeszcze nie wpadł na to, by w jakikolwiek sposób usprawnić uruchamianie wszelkiego rodzaju protokołów. Świstak więc siedzi i zawija sreberka, licząc na lepsze jutro. Wtorek nie był taki zły. W środę spłynęła na niego kara za wtorek, bo podobno ktoś nie otrzymał swojej paczki. Należy zaznaczyć, że dostawa była do rąk własnych, opatrzona podpisem odbiorcy, a wszystko stało jak byk w systemie. Oczywiście mimo tego musiał się tłumaczyć i modlić się, żeby jednak przyznali mu premię za sprawowanie. W czwartek prawie zabił się na linii wysokiego napięcia, gdy źle wykalibrował wyskok, a piątek.

Devil Wears Prada

Od Teosi do Kaia

Teosia uwielbiała takie wieczorki i miała gorące nadzieje, że pod koniec nie skończy z losowym typem z Tindera na tyłach klubu, ale na wszelki wypadek godność zostawiła w domu pod poduszką. Tak żeby nie zgubić jej na parkiecie. Plany miała wielkie, najpierw wieczorek poetycki dla zaprawienia się w bojach, wystarczająca ilość alkoholu, żeby nie przepłacać później za drinki w głównym barze, bo nikt nie miał prawa wymagać tyle chronosów za wódkę z BlueBlullem, a później właściwa potańcówka ze znajomymi.

września 23, 2023

Od Teosi do Dietricha

 Teosia od zawsze wiedziała, że choć urodziła się pod szczęśliwą gwiazdą, to nadal potrafiła wpadać w kłopoty. Owszem, zawsze wychodziła z nich bez szwanku, ewentualnie zraniona czysto powierzchownie, choć głównie nieco bardziej zmęczona. Na tym etapie życia była w stanie zauważyć kilka reguł, które obowiązywały w momentach ograniczonego działania jej wewnętrznego, uroku nieprzeniknionego szczęścia. W dziewięciu przypadkach na dziesięć każdy faktyczny problem życiowy wiązał się za sprawą rodziną. Częściej niż rzadziej w obszarze czysto profesjonalnym, interesy lubiły mieszać ludziom w głowach, a Teośka od dwunastu lat weryfikowała miesięczne raporty strat i zysków w firmie. Znała ludzi, którzy za tysięczny ułamek tygodniowego dochodu wyłącznie jednego działu korporacji sprzedaliby własną matkę, psa i może nawet duszę, chociaż to w Ianiferii nie było zbyt wartościowym towarem.

września 22, 2023

"If it all ends tomorrow, I had a blast"



Od Buby do Kaia

 Chmury powoli przechodziły po niebie. Cienie drzew stąpały po drodze mieniąc się i poruszając wraz ze znikającym co chwilę słońcem. Do deszczu było daleko, a jednak typowa jego zapowiedź unosiła się suchością wokół. Nikomu to jednak nie zdawało się przeszkadzać w dalszym życiu. Pobliska wieś, ułożona w dół z niewielkiego pagórka zdawała się być zupełnie nieprzejęta nadchodzącą ulewą. Buba widziała z daleka jak mieszkańcy przechodzili z miejsca na miejsce, krzątając się pracowicie. To życie było takie spokojne i ułożone, jednak nie dla Buby. Ona wolała dziką podróż i pomimo że myśl o chłodnej wodzie na karku nie uśmiechała się jej, wolała podróżować dalej. Drobniaczki zastukały w jej ręce kiedy przeskoczyła nad większym kamieniem. Jej łapki zgrabnie wylądowały praktycznie bezdźwięcznie przesuwając się dalej po trawie.

"Stworzę wam sztukę nowa, sztukę czarnych miast. Będzie mocna jak wódka i dobra jak piernik. Zdziwicie się, że jest na niebie tyle gwiazd, których żaden wam przedtem nie odkrył Kopernik"




"The thorns are of no use at all. Flowers have thorns just for spite!"

września 20, 2023

"Nic nie działa na ludzi równie deprymująco, jak nazywanie rzeczy po imieniu. Żyjemy w czasach, w których rządzi zakłamanie."


I’m your desire.

,,Ludzie, owce… Jaka to różnica dla smoka?’’

 

Oficjalne otwarcie

 Witaj, przybywający z daleka!


Życie jest nieustającą wędrówką w poszukiwaniu przestrzeni wzbogacającej nasze zbłąkane dusze; stale jesteśmy na tropie miejsca właściwego, przyjaznego jak dom, a zarazem pełnego prawd i nowości. Być może blog "Who knows us?" okaże się właśnie dla ciebie taką ostoją? Chcemy, aby stanowił dla ciebie i dla nas pole do ekspresji, aby był przyjaznym kątem w który zawsze (oby regularnie!) można będzie zajrzeć. Jeśli jesteś pełen niezrealizowanych historii poszukujących natarczywie ujścia, zapoznaj się z wykreowanym tutaj światem. Kto wie, może poczujesz to specyficzne, oczyszczające uczucie charakterystyczne dla podróżnika trafiającego do dawno poszukiwanego celu.

Serdecznie zapraszamy nowe duszyczki do dołączenia! 
~ Janosik i Jeleniowa ~