kwietnia 28, 2024

Od William'a CD Chelsei

    Poranek okazał się cięższy, niż mogło się to wydawać, choć dla Williama nadal jest to ten sam dzień, gdyż nie udało mu się zasnąć nawet na chwilę. Stał na balkonie i witał wschodzące słońce, dopalając drugiego już papierosa, choć wcześniej obiecał sobie, że rzuci to w cholerę. Jak widać, nie wyszło. Obok jego nogi leżał Ozzy, który nie czuł zagrożenia i cieszył się każdym promykiem słońca, które powoli zaczęło przebijać się przez osłonę balkonu. Może trzeba brać przykład z psa i cieszyć się małymi rzeczami? Być może, ale na pewno nie teraz, gdy życie rodzeństwa jest zagrożone.
— Długo nie śpisz? — usłyszał nagle męski głos za sobą, zerknął bokiem i cicho odetchnął.
— Od wczoraj. — odpowiedział, wracając wzrokiem na miasto — Jakoś nie odczuwam zmęczenia. — dodał, wyjmując z kieszeni paczkę papierosów. Otworzył ją i skierował do Dylana, który najpierw spojrzał niechętnie, lecz po chwili skusił się i wziął papierosa od mężczyzny.
— Myślałem, że wasz wujaszek jednak odpuścił. — stwierdził Willy, podając zapalniczkę brunetowi.
— On nigdy nie odpuści. — odparł, zaciągając się ciężkim dymem. — I nie da się znaleźć. — dodał, opierając się o balustradę balkonu. Dialid cicho się zaśmiał, co przykuło uwagę Lluxa.
— Myślę, że każdego da się znaleźć. Wystarczy czekać na jego błąd. — odpowiedział na jego pytające spojrzenie — Albo śledzić jego ludzi, jak to mówią, po trupach do celu. — dodał spokojnie.
— Gorzej, jak tym trupem będzie ktoś z nas. — prychnął z nutą irytacji.
— Na to nie pozwolę. — powiedział dialid z pełną powagą w głosie. — Straciłem jednych bliskich, rodzinę i przyjaciół, i nie pozwolę, żeby to się powtórzyło. — dodał, po czym oby dwoje spojrzeli na siebie, nawiązując kontakt wzrokowy. — I mówię to śmiertelnie poważnie. — dodał, na co Dylan delikatnie uniósł kącik ust.
— Dobrze mieć takiego kompana po swojej stronie. — powiedział, odwracając wzrok na miasto. — Jest trochę pierdolnięty, ale idzie się przyzwyczaić. — dodał, na co dialid cicho się zaśmiał.
— Ciesz się, że słońce świeci. — odpowiedział, co lekki śmiech wywołało także u Lluxa.
— Widzę, że panowie w humorze. — odezwała się nagle kobieta w progu balkonu, a konkretnie Eve, która też musiała niedawno wstać.
Tak też w trójkę stali na balkonie i rozmawiali o przyjemniejszych sprawach, żeby choć na chwilę uspokoić swój umysł, szczególnie że wszyscy byli niewyspani. Po kilkudziesięciu minutach podopieczni czarnowłosej zaczęli domagać się porannego spaceru, na który udał się Willy wraz z Dylanem, natomiast Eve zaczęła przygotowywać śniadanie, gdyż Chelsea jeszcze spała. Tak, zdecydowanie spała, gdyż jej chrapanie było słychać przez lekko uchylone drzwi sypialni. Nikomu to nie przeszkadzało, a nawet byli zadowoleni z faktu, że chociaż jedna osoba będzie z ich czwórki wyspana. Może.
Po półtorej godzinie zjawiła się wcześniej wspomniana kobieta, która, no cóż, nie wyglądała najlepiej, ale przynajmniej trafiła na świeże, ciepłe jedzenie oraz gorąco herbatę. Usiadła na krześle obok pozostałych domowników, poprawiła wcześniej założoną na siebie narzutę i cicho westchnęła.
— Psy były już na dworze? — spytała, spoglądając na mężczyzn.
— Owszem, były, nawet się nieźle nabiegały. — odpowiedział jej brat, nalewając ciepły napój do kubka. — Zakupy też zrobiliśmy, dom trochę się posprzątało. — dodał spokojnie.
— Dzięki. — mruknęła, upijając trochę herbaty.
Po śniadaniu wszyscy przenieśli się do salonu, oprócz Eve, która musiała pilnie udać się na komisariat policji do samego Olivera. Pozostała trójka obserwowała nadpobudliwego owczarka, który ganiał się z mniejszymi czworonogami, od czasu do czasu chwytając za piszczącą kurę. W międzyczasie William sięgnął po laptop Eve, z którego mógł korzystać, żeby zacząć poszukiwania wujaszka Vilanova. Przecież musi figurować w systemie rządowym...
— Ted Vilanova... — mruczał pod nosem, wpisując jego dane w system. — Skończony dupek, zawistny idiota.. — szeptał bardziej sam do siebie, lecz oczywiście dało się to usłyszeć.
— Tak napisali? — spytał Dylan.
— Nie, ale mogliby. — odpowiedział dialid, czekając na zakończenie analizowanie jego danych.

Chelsea? Co tam się wyszukało...?
 
596 słów = 57 pkt 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz